MAZURSKIE SKARBY – nie tylko złoto i klejnoty
Pobierz aplikację
i rozpocznij zabawę w naszym lokalu
MAZURSKIE SKARBY – nie tylko złoto i klejnoty
Mazury oprócz swojego bogactwa fauny i flory kojarzone są również z innymi skarbami. Najczęściej w kontekście ukrytej fortuny kojarzone są z Bursztynową Komnatą. Jednak nasz region to nie tylko legendy, a także znaleziska, które faktycznie istnieją.
Święte jezioro Galindów.
Jednym z najważniejszych jest położone na nieistniejącym już jeziorze Nidajno przy miejscowości Czaszkowo gm.Piecki (ok. 20 km od Mikołajek). W roku 2010 odnaleziono tam pozostałości broni i innych przedmiotów datowane na ok. III-V wiek – głownie mieczy, groty od strzał aplikacje pasów, w większości wykonane ze złota najwyższej jakości oraz srebra. Prawdopodobnie jezioro było miejscem do którego wrzucano rytualnie niszczoną broń oraz inne przedmioty wojowników. Sądzi się, że większość przedmiotów pochodziło z epoki wczesno bizantyjskiej. Jest także teoria, że jezioro Czaszkowskie było miejscem związanym z rytualnym pochówkiem wojowników połączony z germańskim topieniem broni z lokalnymi uroczystościami pogrzebowymi Bałtów.
Co jeszcze zostało głęboko w basenie jeziora, a nie zostało odkryte?
Pamiątki Finckensteinów
W lesie nad jeziorem Jeziorak na Mazurach przypadkowo odnaleziono ukryte w ziemi w 1945 r. rodzinne pamiątki i część dobytku pruskiego rodu hrabiów Finckensteinów. Finckensteinowie to ród hrabiowski powstały w Prusach Wschodnich, który już w 2. połowie XVII w. byli potentatami i właścicielami trzech miast wraz z dziedzicznymi urzędami w Szymbarku, Dąbrównie i Iławie. Należeli – obok Dohnów, Doenhoffów i Lehndorfów – do najbardziej wpływowych rodzin arystokratycznych w dawnych Prusach Książęcych. Ich przodkowie przybyli na te ziemie prawdopodobnie z Księstwa Karyntii na początku XIV wieku, wraz z innymi rycerzami wspierającymi militarnie Zakon Krzyżacki.
Większość odnalezionych rzeczy to pamiątki rodzinne należące kiedyś do hrabiego Hansa Joachima von Finckensteina, który do 1945 r. był właścicielem dworu i majątku ziemskiego w Gubławkach. Są wśród nich liczne dokumenty, w tym testament hrabiego z lakową pieczęcią i herbem rodu, jego dokumenty osobiste i pamiętnik z czasów I wojny światowej.
Wraz z nimi ukryto przedmioty osobiste pruskiego arystokraty; okulary, przybory toaletowe i elementy garderoby, a także akcesoria myśliwskie i odznaczenia wojskowe oraz mundur i ekwipunek oficera Wehrmachtu. W skład tzw. depozytu wchodził też plik banknotów, biżuteria, kieszonkowy zegarek i srebrna łyżka, a także listy i kartki pocztowe, notatki oraz albumy z rodzinnymi zdjęciami.
Srebrne denary
W okolicach Biskupca podczas prac archeologicznych odnaleziono ponad sto srebrnych monet. Ustalono, że są to srebrne denary bite w IX w za czasów panowania dynastii Karolingów. CO najważniejsze, monety te były zupełnie niespotykane na naszych terenach! W tych czasach najpopularniejszymi środkami płatniczymi były monety arabskie używane przez plemiona pruskie w obiegu handlowym tzw. siekańce.
Miejsce w którym odnaleziono skarb, to dawne pogranicze prusko-słowiańskie. Zastanawiający jest fakt, że ani w tym miejscu, ani w pobliskiej okolicy nie odnaleziono żadnych pozostałości po jakichkolwiek osadach. Pojawiły się jedynie domysły dotyczące pochodzenia monet. Być może zostały one tu przywiezione przez wikingów, którzy w tym czasie brali czynny udział w najazdach na Europę Zachodnią. Skarb znajdował się w bliskiej strefie dorzecza Osy i Dręwicy, a obie rzeki mogły być komunikacyjną drogą ku ujścia Wisły i Zalewu Wiślanego, gdzie znajdował się port handlowy Wikingów.